Olkusz nie czekał na niepodległość do 11 listopada!

2018-10-30 /503
Olkusz nie czekał na niepodległość do 11 listopada!

 

11 listopada 1918 r. to data kojarząca się z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Tego dnia Józef Piłsudski, który dzień wcześniej przybył do Warszawy, otrzymał od Rady Regencyjnej władzę wojskową. Jednak kiedy w stolicy dopiero zaczynano rozbrajać okupantów, w Olkuszu już od ponad tygodnia powiewały jednak biało-czerwone flagi.

Olkuszanie nie czekali, aż niepodległość sama do nich przyjdzie. W będącym pod okupacją austriacką regionie wrzało. Już 31 października 1918 r. wyzwolono Kraków. Za tym przykładem poszły kolejne miejscowości. W tej sytuacji w Olkuszu sprawy w swoje ręce wzięli członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej. POW była konspiracyjnym zrzeszeniem, walczącym od 1914 r. o wyzwolenie kraju spod władzy zaborców. Komendant olkuskiego Okręgu POW i zarazem żołnierz słynnej 1. Kompanii Kadrowej Józef Bohdan Ferencowicz, zarządził mobilizację.

1 listopada 1918 r. po zmroku grupa konspiratorów ruszyła opanować okupacyjną komendę obwodową w Rynku, mieszczącą się w budynku obecnie znanym jako stare starostwo. Akcja zakończyła się sukcesem. Polacy rozbroili warty, przejęli kontrolę nad kamienicą, opanowali m. in. łączność telefoniczną, a zamiast cesarsko-królewskiego godła, zaczęła powiewać biało-czerwona chorągiew.

Całą sprawę ułatwiła pomoc austriackiego oficera, kpt. Józefa Schneidera, który umożliwił peowiakom przejęcie magazynu broni. W teren ruszyli posłańcy, aby ściągnąć większe siły. Miasto przechodziło w polskie ręce. Cała operacja odbyła się w nocy, toteż większość pogrążonych w śnie mieszkańców o opisywanych wypadkach dowiedziała dopiero porankiem 2 listopada.

Szybkie stąpania gońców i patroli, cichy szczęk zdobytej broni pochłaniała mgła listopadowej nocy, osłaniając tajemnicą zbrojne działania, które następowały szybko i zdecydowanie – wspominał jeden z uczniów olkuskiego Gimnazjum i jednocześnie harcerz Innocenty Libura.

Mroźny, pogodny poranek listopadowy jękiem dzwonów zwołujących wiernych (…) nieświadomych położenia, zdumionych przewrotem, którego wieczorem wcale się nie spodziewano. Przed gmachem dawnej komendy uwija się kilku młodzieży (…) tu i ówdzie chyłkiem przechodzą szwargocząc żydkowie i rozbrojeni Niemcy żandarmi bez oznak na czapkach i ramionach, strasznie głupio zaambarasowani. Z gmachu powiewa już polska chorągiew, mkną tu i ówdzie posłańcy miasta zwołując radnych na nadzwyczajne posiedzenie, drogami ciągną pozamiejscowi rezerwiści z wojska Muśnickiego, byli legioniści, piechurzy i różnego rodzaju członkowie organizacyi Wojskowej najdziwaczniej poubierani i naprędce pouzbrajani (…) – realia pierwszego dnia niepodległości w Olkuszu opisuje we wspomnieniach ówczesny radny Rady Miasta Jan Jarno.

Stanęliśmy nagle i prawie nieoczekiwanie wobec nowych czasów, wobec wielkich dni. Stanęliśmy zdumieni i bezradni, oszołomieni huraganem wypadków, oślepieni blaskiem zorzy wolności. – tak z kolei uczucia olkuszan opisała Kronika Powiatu Olkuskiego.

O nocnym przewrocie w mieście początkowo nie wiedział także cesarsko-królewski komendant obwodu płk Clam Martinic. Odpowiedzialny za administrację i sprawy wojskowe w całym powiecie hrabia, rankiem w dzień zaduszny, ruszył ze swoimi żołnierzami na cmentarz, na nabożeństwo za poległych. Kiedy następnie przybył do komendy, zamiast swojej warty zastał stojących przy wejściu peowiaków.

W południe do komendanta Martinica została wysłana delegacja z burmistrzem Karolem Radłowskim na czele. Chodziło o oficjalne przejęcie władzy. Początkowo austriacki oficer odrzucił żądania Polaków, zasłaniając się brakiem rozkazów od przełożonych. Kiedy jednak burmistrz Radłowski dobitnie uświadomił mu, że olkuszanie mają jeszcze w zanadrzu argumenty siłowe, hrabia złożył komendę na ręce ppłk. Niewiadomskiego, Polaka służącego w armii austriackiej.

Jeszcze tego samego dnia członkowie POW rozbroili kompanię wojska, stacjonującą w fabryce Westena. Węgierscy żołnierze nie stawiali oporu: zmęczeni wojną, z radością przyjęli fakt, że wkrótce wrócą do domów i oddali karabiny. Urzędy, magazyny i dworzec zostały obsadzone, a kierownictwo administracji w powiecie objął dotychczasowy członek samorządowego Wydziału Powiatowego Jerzy Stamirowski.

Wieńczącym ten dzień akordem było wieczorne przybycie przedstawicieli stacjonującego w Kluczach pododdziału 1. Pułku Ułanów. Choć była to jednostka armii austriackiej, to służący w niej Polacy, na czele z rotmistrzem Stefanem Zabielskim, wyrazili gotowość wstąpienia do odradzającego się Wojska Polskiego. Moment ten relacjonował Jan Jarno: „…) tych Rada m. z burmistrzem na czele przyjęła chlebem i solą na rynku miasta, następnie przy dźwiękach Roty Konopnickiej na oświetlonym pochodniami rynku ułani złożyli przysięgę wierności i gromkie «niech żyje Polska, niech żyje Wojsko Polskie» wzbiło się ponad chmurne stropy ciemnej, listopadowej nocy”.