„Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie…”

2017-10-27 /1287
„Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie…”

„Jak deszcz litery zmyje, trzeba będzie poprawić i dzieciom powiedzieć” – powiedział jeden z bohaterów popularnego serialu „Czterej pancerni i pies” nad mogiłą czołgisty. Zbliża się uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Wkrótce ruszymy na bliższe lub dalsze cmentarze, aby tradycyjnie odwiedzić groby zmarłych krewnych i znajomych. W tych dniach niejednokrotnie zobaczymy również mogący rozczulić obraz rodziców, przystających na chwilę ze swoimi dziećmi przy żołnierskich mogiłach. Wiele osób zaprowadza tam swoje pociechy, aby już od najmłodszych lat zaszczepiać w nich szacunek dla walczących za Ojczyznę.

Czy wiemy, komu palimy znicze?

W chwili zadumy nad żołnierską mogiłą może przyjść refleksja, że przecież nie stoimy przed zwykłym pomnikiem czy pamiątkową tablicą, lecz miejscem spoczynku człowieka, który faktycznie żył, chodził po tej samej ziemi, miał rodzinę, plany, marzenia… Niestety często bywa tak, że nie można wiele powiedzieć o historii tej osoby. Nierzadko zamiast imienia i nazwiska widać na tabliczce symptomatyczne „NN”. Na olkuskim cmentarzu parafialnym większość żołnierskich mogił to zbiorowe, bezimienne kwatery. Tak jest w przypadku cmentarza ofiar I wojny światowej oraz przylegającego do niego cmentarza poległych w 1945 r. na ziemi olkuskiej czerwonoarmistów. Nasza nekropolia ma jednak jeszcze jedno miejsce grupowego żołnierskiego pochówku – dzielą je w wiecznym spoczynku żołnierze Armii Krajowej. Krzyż przy Alei Najświętszej Maryi Panny, nieopodal drogi krajowej nr 94, wznosi się nad mogiłami pięciu znanych z imienia i nazwiska akowców. Jaka była historia tych ludzi?

„To był ostatni partol…”

Wszyscy pochowani w tej mogile partyzanci walczyli na ziemi olkuskiej. Trzech z nich należało do oddziału słynnego „Hardego” – kpt. Gerarda Woźnicy. Zimą 1943/44 do grupy „Hardego” trafił Julian Guzy z Grabowej. Dwudziestodwulatek przyjął pseudonim „Wąsik”. W lutym 1944 r. Niemcy ranili go podczas akcji zaopatrzeniowej w majątku Trzebienice. Guzy przeżył tamten wypad, jednak szczęście opuściło go miesiąc później. Jak zanotował „Hardy”, 29 marca 1944 r. podczas patrolu w okolicach Złożeńca zza pasa wypadł mu pistolet, który wypalił i ranił go w brzuch. Postrzelonego chłopaka próbowali ratować koledzy – bezskutecznie. Dzień później odbył się jego partyzancki pogrzeb. Oddział „Hardego” przez kilka kolejnych miesięcy operował na ziemi olkuskiej, po czym w październiku 1944 r. wyruszył w stronę Podhala. „Hardy” chciał tam przezimować – liczył na mniejsze niż w Olkuskiem nasycenie terenu niemieckimi jednostkami i łatwiejsze możliwości zdobycia zaopatrzenia. Po dotarciu w rejon Sułkowic i Harbutowic oddział zapadł w tamtejsze lasy. W obliczu zbliżającej się ofensywy Armii Czerwonej Niemcy nie mogli sobie pozwolić na operowanie ponad dwustuosobowego oddziału „Hardego” na zapleczu frontowym. Zbierali więc siły, by zniszczyć partyzantów. Zbliżające się krwawe zmagania mógł zwiastować moment wspomniany przez Janusza Groszewskiego „Kolibra”: „Lubiany przez wszystkich Jerzy Tylec <> siedział oparty o pień drzewa. Wyjął organki i zaczął grać. Partyzanci po kolei włączali się w śpiew i już za chwilę organkom <> wtórował spory chór (…). Na koniec popłynęły słowa pieśni partyzanckiej. Przy słowach <<śmierć kosi niby łan>> ręczny karabin maszynowy <> oparty o ścianę baraku przewrócił się. Lufa upadającego karabinu skierowała się w stronę grającego na organkach. Wrażenie było piorunujące. Partyzanci umilkli. <> przestał grać i schował organki.”

12 stycznia 1945 r. nieprzyjacielska obława ruszyła. W nocy oddział ostatecznie wyrwał się z okrążenia, za cenę pięciu zabitych i dziewięciu rannych. Wśród poległych partyzantów byli Jerzy Tylec „Wir” i Zdzisław Zgrzywna „Kuba”. Ostatnie chwile „Wira” wspominał jego przyjaciel, „Koliber”: „Po kilkukrotnym ataku Niemcy zarządzili kolejny na tym odcinku odwrót. Wtedy partyzanci wyskoczyli z ukrycia, goniąc za uciekającymi. Na ich czele biegł <>. Siekł Niemców seriami z ręcznego karabinu maszynowego. Dobiegł do pozycji niemieckich pierwszy. (…) Uskrzydlony zdobyciem ckm-u i rozochocony widokiem wielkiego spustoszenia, jakie czynił w szeregach niemieckich, zaczął biec wyprostowany jak świeca, nie zważając na niebezpieczeństwo. (…) Nagle z bliskiej odległości z boku, spomiędzy zarośli dał się usłyszeć szczęk pistoletu maszynowego. (…) Widok był straszny. Ciało <> leżało w kałuży krwi. Coraz większy krąg śniegu zmieniał swoją barwę z białej na szkarłatno-krwistą. Seria z pistoletu maszynowego przecięła szczupłą sylwetkę przyjaciela na wysokości pasa.”

Dziewiętnastoletni „Wir” z Olkusza i starszy o trzy lata „Kuba” z Sosnowca byli jednymi z ostatnich poległych żołnierzy oddziału „Hardego”. Kilkanaście dni później oddział został rozwiązany. Walki z wojskami niemieckimi zmierzały ku końcowi zarówno na Podhalu, jak i na ziemi olkuskiej, gdzie nadal operowały oddziały partyzanckie. Jednym z nich był oddział „Litwinka” ze 106. Dywizji Piechoty AK. Jego członkowie – Jan Żurek „Warta” z Olkusza i Mieczysław Karbownik „Szary” z Sosnowca – nie mieli dane dożyć końca walk. 17 stycznia 1945 r. partyzancki patrol zbliżył się do wsi Budzyń koło Wolbromia. Wspominał Adolf Kieres „Volt” – „Zamaskowani Niemcy podpuścili nas na bliską odległość. Żurek dostał przy mnie – w brzuch. A „Szary” dostał w oko. Mózg mu wywaliło. Z odległości 20 metrów bili do nas z ckm-u. To był ostatni partol niemiecki – po dwóch godzinach odjechali i już więcej Niemców tam nie było. Za chwilę weszli Rosjanie.”

Epilog

Bezpośrednio po wojnie cała piątka poległych żołnierzy AK została ekshumowana z miejsc dotychczasowego pochówku. 1 listopada 1946 roku na olkuskim cmentarzu odbył się ponowny pogrzeb kawalerów Krzyża Walecznych. Wśród obecnych byłych żołnierzy i oficerów AK stali przedstawiciele nowej, „ludowej” władzy. W tłumie uczestników byli także agenci UB – bezpieka nie mogła zmarnować okazji do infiltracji środowiska akowców, którzy licznie przybyli pożegnać poległych kolegów. Kilkadziesiąt lat później – 18 maja 1997 r. – nad wspólną mogiłą partyzantów ponownie zebrali się ich towarzysze broni, wraz z lokalną społecznością. Tamtego dnia, przy udziale wojskowej asysty honorowej, został poświęcony pomnik, stojący do dnia dzisiejszego.

W naszej okolicy – doświadczonej na przestrzeni lat licznymi walkami – jest wiele miejsc żołnierskiego pochówku. Wśród współczesnych grobów można odnaleźć poległych w czasie I i II wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, powstań narodowych… Światowy Związek Żołnierzy AK w Olkuszu zaprasza do uczczenia żołnierzy podziemia niepodległościowego. W niedzielę 29 października o godzinie 15:00 sprzed głównej bramy olkuskiego cmentarza parafialnego, w towarzystwie żyjących jeszcze członków konspiracji, wszyscy chętni mogą wyruszyć, aby wspólnie nawiedzić groby żołnierzy AK w tym szczególnym czasie. Choć o poległych za Ojczyznę warto pamiętać nie tylko przy okazji dnia Wszystkich Świętych.

Bogusław Nowak

Bogusław Nowak