Pędził BMW 134 km/h w terenie zabudowanym! 22-latek stracił prawo jazdy

2025-04-01 /29
Pędził BMW 134 km/h w terenie zabudowanym! 22-latek stracił prawo jazdy
źródło: fot. Małopolska Policja

Sobotni wieczór, 29 marca 2025 roku, zakończył się dla młodego kierowcy wyjątkowo kosztownie. Na drodze wojewódzkiej nr 794 w miejscowości Zabagnie funkcjonariusze olkuskiej drogówki prowadzili kontrolę prędkości. Chwilę po godzinie 22:00 ich radar zarejestrował osobowe BMW poruszające się z prędkością aż 134 km/h – na odcinku, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/h. Tak drastyczne przekroczenie limitu nie mogło pozostać bez reakcji.

Za kierownicą siedział 22-letni mężczyzna, który postanowił urządzić sobie nocny rajd przez teren zabudowany, kompletnie ignorując przepisy i zdrowy rozsądek. Jego skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie mogło doprowadzić do tragicznych konsekwencji – w tym rejonie nietrudno o pieszych, rowerzystów czy inne pojazdy. Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali młodego pirata drogowego do kontroli.

Zgodnie z obowiązującym prawem, przekroczenie dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h skutkuje automatycznym zatrzymaniem prawa jazdy. Kierowca BMW musiał się z nim pożegnać na co najmniej 3 miesiące. To jednak nie koniec konsekwencji – został również ukarany mandatem karnym w wysokości 2500 zł oraz otrzymał 15 punktów karnych, co znacząco przybliża go do całkowitej utraty uprawnień.

Mimo licznych apeli ze strony policji o rozwagę i jazdę zgodną z przepisami, na drogach wciąż pojawiają się osoby lekceważące nie tylko prawo, ale i życie – swoje oraz innych. Nadmierna prędkość pozostaje jedną z głównych przyczyn tragicznych wypadków, a każda taka jazda to niebezpieczna gra z losem.

Policjanci zapowiadają stanowcze działania wobec kierowców, którzy rażąco naruszają przepisy. Ich celem jest wyeliminowanie z ruchu drogowego osób stwarzających zagrożenie i zwiększenie bezpieczeństwa dla wszystkich użytkowników dróg. Pamiętajmy – prędkość może zabijać, a brawura za kierownicą często kończy się dramatem, nie tylko dla sprawcy.

Adam Siekaniec

Adam Siekaniec