Olkuszanie oskarżeni o masowe mordowanie Żydów

2019-02-23 /449
Olkuszanie oskarżeni o masowe mordowanie Żydów

Jan Tomasz Gross dał się już nieraz poznać ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi. Polsko-amerykański socjolog i historyk stwierdził ostatnio np., że Polacy zabili na wsiach więcej Żydów… niż Niemcy w obozach koncentracyjnych. W swojej książce „Upiorna dekada” stwierdził on ponadto, że Żydów mordowano masowo m.in. w Olkuszu.

Pełniejszą informację na temat miejscowości, w których mordowano Żydów masowo podczas akcji wysiedleńczych i okoliczności tych zbrodni można uzyskać, studiując kolekcję archiwalną, zatytułowaną „Relacje indywidualne nr 301” w Żydowskim Instytucie Historycznym. Po przeczytaniu 1500 relacji z depozytu zawierającego około 7000 zeznań można zestawić następującą, niepełną listę miast i miasteczek, w których się to wydarzyło: (…), Olkusz, (…) – możemy przeczytać na stronie 43, w przypisie nr 17.

Z wywodów Jana Tomasza Grossa w tej książce oraz z powyższego przypisu jednoznacznie wynika, że mordercami Żydów w kilkunastu miastach okupowanej Polski byli sąsiedzi Polacy, a zbrodnie takie zostały również popełnione przez Polaków-mieszkańców Olkusza, podczas wysiedlania Żydów z tego miasta. Historykom znane są jednak wszystkie relacje, złożone przez olkuskich Żydów i przechowywane dzisiaj w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, ale w żadnej z nich nie ma najmniejszej wzmianki o tym, aby podczas wywożenia Żydów z Olkusza na zagładę w czerwcu 1942 r. którykolwiek z Polaków, mieszkających w tym mieście, popełnił zbrodnię na jakimkolwiek żydowskim sąsiedzie.

O tym co działo się w getcie w Olkuszu i co stało się z jego mieszkańcami najpełniejszą relację złożył w pierwszych powojennych latach olkuski Żyd Marian Głuszecki, który pod swoim prawdziwym nazwiskiem Marian Auerhahn przeżył gehennę wysiedlania i później pobytu w obozie oświęcimskim, gdzie oznaczony był numerem 176512. Relacja ta została spisana w lutym 1948 r. i jest przechowywana w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.

Jan Tomasz Gross - Olkuszanie oskarżeni o masowe mordowanie Żydów
fot. Jan Tomasz Gross (a. zielińska/pl.wikipedia.org)

„W czerwcu 1942 r. nastąpiła likwidacja getta w Olkuszu. Że na taką akcję zanosi się, wszyscy mieszkańcy getta wiedzieli. Na dwa tygodnie przed akcją zlikwidowano szop krawiecki, mieszczący się w budynku b. gimnazjum, maszyny do szycia wywieziono do Rajchu, a pracownicy szopu zostali wywiezieni do Będzina, gdzie dalej pracowali w szopie krawieckim. Akcja rozpoczęła się nad ranem. Dzielnica obstawiona była podwójnym szpalerem policji niemieckiej. Inni rewidowali dom za domem, wszędzie wyciągając ludzi. Pędzili ich na duży plac (przy gimnazjum). Po przeszukaniu wszystkich domów ludzi odprowadzano do budynku nowo budującego się gmachu ubezpieczalni społecznej. (…).

Małą garstkę młodych ludzi wysortowano jako zdolnych do pracy, i tych ulokowano w poszczególnych klasach gimnazjum pod strażą. Następnego dnia wywieziono ich do gułagu do Sosnowca, a stamtąd do obozów pracy. Ludzi zamkniętych w budynku Kasy Chorych, przeznaczonych na stracenie jako niezdolnych do pracy, trzymano bez wody i żywności w ciemnym budynku (…). Podzielono ich na dwie grupy. Pierwszą odstawiono pod silną eskortą policji na dworzec w sobotę, reszta pozostała w zamknięciu do poniedziałku, kiedy to ich załadowano na pociąg. Transporty te poszły do Oświęcimia (…). Milicjanci żydowscy, którzy na akcję tę przyszli specjalnie z Będzina i Sosnowca, znęcali się w niemożliwy sposób nad ludźmi, bijąc i kopiąc ich.

Jeden z nich szczególnie wyróżniał się pod tym względem brutalnością, (…) zauważył mnie jeden z gestapowców i zapytał, wskazując na to, co robi milicja żydowska, jak mi się to podoba i co ja o tym sądzę. Powiedział on, że ordnerzy żydowscy zachowują się znacznie gorzej niż gestapowcy i że wzywa mnie na świadka, że gestapo w ogóle ludzi nie bije, że robią to wszystko żydowscy ordnerzy, jak sam zresztą widzę (…). Po skończonej likwidacji okazało się, że w kryjówkach znajduje się cała masa Żydów (…).

Kryjówki zazwyczaj były z góry przygotowane tak dobrze, że odkrycie ich przez Niemców było niemożliwe. Wynajdywali je jednak, prześcigając się w gorliwości, żydowscy ordnerzy, doprowadzając tych ludzi na punkt zborny. A ludzi ukrywających się (…) dołączono automatycznie do transportu oświęcimskiego. Każdy Żyd, spotkany w tym czasie na ulicy getta, był narażony na śmierć przez zastrzelenie na miejscu”.

O wiarygodności słów Mariana Auerhahna (później Głuszeckiego) mogą świadczyć m.in. opinie, jakie składali o nim inni mieszkańcy. Nieżyjąca już dzisiaj Janina Cyra (z domu Kocjan) tak wspominała go kilka lat temu: „Autor powyższej relacji był bardzo cenionym Żydem-lekarzem. Powrócił do Olkusza w 1945 r. Zmienił wtedy nazwisko na Głuszecki. Zdobył tytuł naukowy doktora medycyny. Pracował w klinice ginekologicznej w Krakowie. Wszystkie kobiety z ciężkimi przypadkami z Olkusza trafiały do tej krakowskiej kliniki, gdzie pracował jako ordynator”.

Co warto jeszcze raz podkreślić, nie ma żadnych źródeł, które pozwalałaby sformułować takie stwierdzenie, jak to uczynił Jan Tomasz Gross w „Upiornej dekadzie”, że Polacy z Olkusza masowo mordowali Żydów podczas akcji wysiedleńczej prowadzonej przez Niemców w tym mieście, noszącym wówczas niemiecką nazwę „Ilkenau”. Masowe mordy popełnione przez Olkuszan na swoich sąsiadach Żydach są wymysłem i pomówieniem, nierzetelnego badacza, jakim w tym wypadku okazuje się Jan Tomasz Gross, autor wątpliwej jakości książek „Strach” czy „Złote żniwa”.

Autor: dr Adam Cyra