O co się zakładamy na co dzień?

2018-12-12 /199
O co się zakładamy na co dzień?
źródło: fot. freepik.com

Choć niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, popularne na całym świecie zakładanie się, czy to o wyniki rywalizacji sportowej czy też zwykłe codzienne sprawy, jest jedną z najbardziej powszechnych odmian hazardu, znaną od wieków. Jednak od początku XX wieku dzięki profesjonalnym firmom bukmacherskim na zakładaniu się można całkiem nieźle zarobić.

Zakładanie się towarzyszy ludzkości od wieków. Tę formę hazardu uwielbiali już mieszkańcy starożytnego Rzymu, którzy bardzo chętnie stawiali pieniądze na walkach gladiatorów czy wyścigach rydwanów. W ascetycznym średniowieczu hazard był oficjalnie tępiony z całą surowością, ale zwłaszcza zamożniejsza część społeczeństwa zakładała się m.in. na turniejach rycerskich czy łuczniczych. W XVIII w. szalenie popularne w Anglii stały się tzw. zakłady dżentelmeńskie, najpierw skoncentrowane wokół wyścigów konnych, a później także wokół innych dziedzin życia. Obecnie w codziennym życiu zakładamy się o wszystko: wyniki wydarzeń sportowych, społecznych, politycznych czy finansowych. Czasami stawką są pieniądze, czasem drobna przysługa, a niekiedy tylko i aż satysfakcja wygranego. TUTAJ możecie Państwo przeczytać ciekawy tekst o naszych przyzwyczajeniach w zakładach sportowych się na co dzień. Trendy społeczne, dotyczące popularnych zakładów obserwują profesjonalne firmy bukmacherskie, które szybko wprowadzają je do swoich ofert. Co można typować u bukmachera?

W zasadzie wszystko, co tylko człowiek może sobie wyobrazić. Przodują w tym Anglicy, którzy w czasie Igrzysk Olimpijskich zakładali się np. o to, czy burmistrz Londynu podpali sobie bujną czuprynę od olimpijskiego znicza. Ostatnio zaś na Wyspach z zapałem typowano przyszłe imię nowonarodzonego dziecka księżnej Kate i księcia Williama – pisał dla portalu logo24.pl Patryk Witczuk.

W Polsce jest podobnie. Kiedy nasz kraj zaczynała powoli ogarniać mundialowa gorączka, a kibice rozmyślali i dyskutowali o tym, jak na mistrzostwach świata wypadną biało-czerwoni (wiemy że wypadki słabo), mnóstwo tego typu zakładów przygotowali dla nich bukmacherzy. U jednego z nich typować można było m.in. kto będzie bronił bramki Polaków podczas pierwszego meczu mistrzostw (faworytem był Wojciech Szczęsny – kurs wynosił 1,65), kto zdobędzie pierwszą bramkę dla Polski (tu oczywiście przodował Robert Lewandowski z kursem 1,55) oraz który z reprezentantów jako pierwszy obejrzy żółtą kartkę (w tym przypadku najwięcej szans dawano Michałowi Pazdanowi – kurs 3,25).

Myśli naszych rodaków powoli krążyły również wokół zaplanowanych na jesień wyborów samorządowych, a temat ten pojawiał się w wielu prywatnych rozmowach. Podchwycili to operatorzy zakładów wzajemnych. Jeden z największych polskich bukmacherów umożliwiał swoim klientom typowanie, kto jesienią obejmie fotel prezydenta Warszawy. Faworytem był reprezentujący Platformę Obywatelską Rafał Trzaskowski (kurs 1,75 – wiemy że został prezydentem Warszawy) przed Patrykiem Jakim z Prawa i Sprawiedliwości (kurs 2,00). W wyścigu po prezydenturę Wrocławia największe szanse miał Kazimierz Michał Ujazdowski (kurs 1,80) przed Mirosławą Stachowiak-Różecką (3,25) oraz Jackiem Sutrykiem (4,50).

W orbicie zainteresowań bukmacherów znajdują się również wydarzenia rozrywkowe, które przed telewizorami śledzą miliony Polaków. I tak u jednego z „buków” obstawiać można m.in. zwycięzcę majowego konkursu Eurowizji (faworytką jest reprezentantka Izraela – w przypadku jej wygranej zarobić można będzie 2,7 zł za każdą postawioną na to złotówkę), a u innego, czy do końca 2018 r. z ramówki TVP zniknie uwielbiany przez rzesze rodaków serial „Klan” (tak – 5,55, nie – 1,11). Jak więc widać, wiele zakładów bukmacherskich ma swoje źródło w codziennym życiu Polaków.